Góralska opowieść
Babsztyl, Paweł Kasperczyk

Kiedy góral umiera to góry z żalu sine  
Pochylają nad nim głowy jak nad swoim synem  
Las w oddali szumi mu odwieczną pieśń bukową  
A on długo sposobi się przed najdalszą drogą

D D7  
G D  
e G D  
e G D

Kiedy góral umiera to nikt nad nim nie płacze  
Siedzi czeka aż kostucha w okno zakołacze  
Oczy jeszcze raz uniesie do góry do nieba  
By pożegnać góry swoje by im coś zaśpiewać

D D7  
G D  
e G D  
e G D

  

Góry moje wierchy moje otwórzcie swe ramiona  
Niech na miękkim z mchu posłaniu cichuteńko skonam  
Ojcze mój halny wietrze powiej ku północy  
Ciepłą drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy  
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem  
Do słońca smreczyną  
I na zawsze szumieć już nad moją dziedziną

D e  
G D  
D e  
G D  
e   
G D  
e G D

Kiedy góral umiera to dzwony mu nie grają  
Cicho wspina się pod bramy góralskiego raju  
Tylko strumień na kamieniach żałobną nutę składa  
Tylko nocka chmurnooka górom opowiada

D D7  
G D  
e G D  
e G D

  

Góry moje wierchy moje otwórzcie swe ramiona  
Niech na miękkim z mchu posłaniu cichuteńko skonam  
Ojcze mój halny wietrze powiej ku północy  
Ciepłą drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy  
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem  
Do słońca smreczyną  
I na zawsze szumieć już nad moją dziedziną

D e  
G D  
D e  
G D  
e   
G D  
e G D

A gdy góral już umrze nikt nie układa baśni  
Tylko w niebie roziskrzonym mała gwiazdka gaśnie  
Ziemia twardą szorstką ręką tuli go do siebie  
By na zawsze już mógł zostać pod góralskim niebem

D D7  
G D  
e G D  
e G D

  

Góry moje wierchy moje otwórzcie swe ramiona  
Niech na miękkim z mchu posłaniu cichuteńko skonam  
Ojcze mój halny wietrze powiej ku północy  
Ciepłą drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy  
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem  
Do słońca smreczyną  
I na zawsze szumieć już nad moją dziedziną

D e  
G D  
D e  
G D  
e   
G D  
e G D