1788
Jacek Kaczmarski
Capo III

Ta pierwsza morska podróż do Australii!  
Łotry przy burtach, prostytutki w kojach -  
Wszyscy się bali, łkali i rzygali  
W drodze do raju. Przewrotności Twoja  
Panie, coś w jeszcze nam nieznanych planach  
Miał czarne diabły strzegące wybrzeży  
Edenu, który przeznaczyłeś dla nas,  
A w który nikt, prawdę mówiąc, nie wierzył!  

D G  
D A  
D G  
D A  
h e  
h fis  
G A D  
G A h  
G D A

  

Czym żeśmy, marni, zasłużyli na to?  
Ten, co zawisnąć miał za kradzież płaszcza -  
Płakał nad swoją niechybną zatratą;  
Nie widział Ciebie w robaczywych masztach  
Statku, co tylko był więzieniem nowym;  
Tej, co kupczyła ciałami swych dziatek -  
Ani przez mgnienie nie przyszło do głowy,  
Że to nadziei - nie rozpaczy statek.  

D G  
D A  
D G  
D A  
h e  
h fis  
G A D  
G A h  
G D A

Niejeden żołnierz z ponurej eskorty  
(Bo czym się los ich od naszego różnił?)  
Wiedział, że nigdy już nie ujrzy portu,  
Gdzie go podejmą karczmarze usłużni  
I płatne dziewki; że zabraknie rumu  
Zanim do celu przygnasz okręt szparki.  
Z marynarzami pili więc na umór  
I - wbrew zakazom - grali o więźniarki.  

D G  
D A  
D G  
D A  
h e  
h fis  
G A D  
G A h  
G D A

  

Prawda, nie wszyscy próby Twe przetrwali,  
Ale też ciężkoś nas doświadczał, Panie:  
Nie oszczędzałeś nam wysokiej fali,  
Za którą mnogim przyszło w oceanie  
Zakończyć żywot; innym dziąsła zgniły,  
Wypadły zęby, rozgorzały wrzody...  
Więc znaczą nasz zielony szlak mogiły  
Szkorbutu, szału, francuskiej choroby.  

D G  
D A  
D G  
D A  
h e  
h fis  
G A D  
G A h  
G D A

Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach  
Ciał nieszczęśników - oprócz Ciebie, Boże.  
Ich żywot grzeszny epitafiów wzbrania,  
Lecz - ukarani. Więc wystarczy może,  
Żeś się posłużył straszliwym przykładem:  
Oni naprawdę dotarli do piekieł,  
A umierając nie wierzył z nich żaden,  
Że w swym cierpieniu umiera - człowiekiem.  

D G  
D A  
D G  
D A  
h e  
h fis  
G A D  
G A h  
G D A

  

Ląd nam się wydał niegościnny, dziki;  
Łotr bez honoru, kobieta sprzedajna  
Z dnia na dzień - jak się ma stać osadnikiem  
Nieznanych światów? Bo rozpoznać Raj nam  
Nie było łatwo; znaleźć w sobie siłę,  
Wbrew przeciwnościom, bez słowa zachęty  
By mimo wszystko żyć - nim nam odkryłeś  
Kraj szczodry w zboże, złoto i diamenty.  

D G  
D A  
D G  
D A  
h e  
h fis  
G A D  
G A h  
G D A

Łajdacki pomiot, łotrowskie nasienie  
Czerpiąc ze spichrza Twoich dóbr wszelakich -  
Choć tyle wiemy własnym doświadczeniem:  
W nas jest Raj, Piekło – i do obu – szlaki.  
W nas jest Raj, Piekło – i do obu – szlaki.  
W nas jest Raj, Piekło – i do obu – szlaki.  
W nas jest Raj, Piekło – i do obu – szlaki.  

D G  
D A  
D G D  
h G D A  
h G D A  
h G D A  
h G D A h  
G D A D