Krakowski Spleen
Maanam
Capo II

Chmury wiszą nad miastem, ciemno i wstać nie mogę  
Naciągam głębiej kołdrę, znikam, kulę się w sobie  
Powietrze lepkie i gęste, wilgoć osiada na twarzach  
Ptak smętnie siedzi na drzewie, leniwie pióra wygładza

a  
a  
d  
a

Poranek przechodzi w południe, bezwładnie mijają godziny  
Czasem zabrzęczy mucha w sidłach pajęczyny  
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy  
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie

a  
a  
d  
a

  

Czekam na wiatr, co rozgoni  
Ciemne skłębione zasłony  
Stanę wtedy na raz  
Ze słońcem twarzą w twarz

a C  
C G  
G d  
d (a G)

Ulice mgłami spowite, toną w ślepych kałużach  
Przez okno patrzę znużona, z tęsknotą myślę o burzy  
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy  
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie

a  
a  
d  
a

  

Czekam na wiatr, co rozgoni  
Ciemne skłębione zasłony  
Stanę wtedy na raz  
Ze słońcem twarzą w twarz

a C  
C G  
G d  
d (a G)