Mona
sł. Anna Peszkowska
  

Był pięćdziesiąty dziewiąty rok.  
Pamiętam ten grudniowy dzień  
Gdy ośmiu mężczyzn zabrał sztorm  
Gdzieś w oceanu wieczny cień.

a G a  
a e  
a e a  
d e a

W grudniowy płaszcz okryta śmierć  
Spod czarnych nieba zeszła chmur.  
Przy brzegu konał smukły bryg  
Na pomoc "Mona" poszła mu.

a G a  
a e  
a G a  
d e a

Gdy przyszedł sygnał każdy z nich  
Wpół dojedzonej strawy dzban  
Porzucił, by na przystań biec,  
Wyruszyć w ten dziki z morzem tan!

a G a  
a e  
a G a  
d e a

  

Był pięćdziesiąty dziewiąty rok.  
Pamiętam ten grudniowy dzień  
Gdy ośmiu mężczyzn zabrał sztorm  
Gdzieś w oceanu wieczny cień.

a G a  
a e  
a e a  
d e a

A fale wściekle biły w brzeg,  
Ryk morza tłumił chłopców krzyk,  
"Mona" do brygu dzielnie szła  
Lecz brygu już nie widział nikt.

a G a  
a e  
a G a  
d e a

Na brzegu kobiet niemy szloch,  
W ramiona ich nie wrócą już.  
Gdy oceanu twarda pięść  
Uderzy w ratowniczą łódź!

a G a  
a e  
a G a  
d e a

  

Był pięćdziesiąty dziewiąty rok.  
Pamiętam ten grudniowy dzień  
Gdy ośmiu mężczyzn zabrał sztorm  
Gdzieś w oceanu wieczny cień.

a G a  
a e  
a e a  
d e a

I tylko krwawy słońca dysk  
Schyliło już po ciężkim dniu,  
Mrok okrył morze, niebo, brzeg  
Wiecznego całun ścieląc snu.

a G a  
a e  
a G a  
d e a

Wiem dobrze, że synowie ich  
Też w morze pójdą, kiedy znów  
Do oczu komuś zajrzy śmierć  
I wezwie ratowniczą łódź.

a G a  
a e  
a G a  
d e a

  

Był pięćdziesiąty dziewiąty rok.  
Pamiętam ten grudniowy dzień  
Gdy ośmiu mężczyzn zabrał sztorm  
Gdzieś w oceanu wieczny cień.

a G a  
a e  
a e a  
d e a